Wybierz kategorię wydarzeń
Wybierz kategorię instytucji
Strony informacyjne
Wyszukaj w katalogu
Dodaj firmę
Polecane firmy

Mobilność ludzi – mobilność kultury

Mobilność ludzi – mobilność kultury

Stacjonarne i liniowe korzystanie z dóbr to przeżytek. Teraz jeśli chcemy, by odbiorcy pozostali z nami, musimy zainteresować ich na wszystkie możliwe sposoby, a kultura musi być obecna nie tylko w świecie rzeczywistym, ale także wirtualnym. A najlepiej, jeśli obie formy są maksymalnie zintegrowane. Jak to osiągnąć?

Wszechnarzędzie

Niektórzy twierdzą, że powszechność zaawansowanych telefonów komórkowych spłyciła nasze relacje, sprowadzając je do ciągów znaków i kreowania wizerunku. Inni zauważają, że technologia może służyć przede wszystkim wyostrzeniu naszych zmysłów i jeżeli nie potrafimy z niej świadomie korzystać, to tylko nasza wina. Wszyscy zgodzą się jednak, że smartfony wyraźnie przybliżyły zasoby internetu, dając do nich natychmiastowy dostęp. Nic więc dziwnego, że twórcy kultury popatrzyli na te możliwości przez pryzmat nowych form narracji. Właśnie do jednej z takich form odnieśli się twórcy wystawy „The Heavy Projects” w Moto Museum w Saint Louis w stanie Missouri. Widoczna część malowideł na ścianach była uzupełniana za pomocą aplikacji na telefony mobilne, która dodawała brakujące fragmenty po skierowaniu ekranu w odpowiednią stronę. Twórcy poszli jeszcze dalej – po zeskanowaniu obrazu udostępniali widzom zestaw narzędzi do dowolnego obracania i edytowania elementów wystawy.
Technologia ta określana jest mianem AR – Augmented Reality (rozszerzonej rzeczywistości) i była bohaterem wystawy „Gimme More, Is Augmented Reality the Next Medium?” w nowojorskiej Eyebeam Gallery. Jej kustosz Nicolas Henchoz zwraca uwagę na możliwości, jakie daje wejście w nowy wymiar. To nie tylko obrazy, ale także dźwięki. – Zwykłe przedmioty zyskują możliwość opowiedzenia swojej historii i interakcji z użytkownikiem na bieżąco, to przesunięcie zależności między obiektem a jego znaczeniem – zachwyca się Henchoz.

Ukryta rzeczywistość

Nic więc dziwnego, że nawet tak nobliwa instytucja jak British Museum opracowała specjalną aplikację na urządzenia mobilne, stworzoną z myślą o najmłodszych odwiedzających. Londyńskie muzeum nauki o pomoc poprosiło Jamesa Maya, prowadzącego program motoryzacyjny „Top Gear”. Wystąpił on w roli wirtualnego przewodnika, który służy informacjami, odsyła do dalszych artykułów i nagrań oraz wskazuje nam drogę do następnej atrakcji.
Właśnie na geolokalizacji została oparta wystawa „(Un)seen Sculptures” w australijskiej galerii Glasshouse. Aby odnaleźć kolejne eksponaty, należało wyruszyć w prawdziwe poszukiwania, w których mapa Google i GPS były naszym przewodnikiem. Całość jest oparta na zasadach gry, która w innych przypadkach przybiera naprawdę spore rozmiary. W poszukiwaniu wystawy Omi International Arts Center należało przemierzyć całą dolinę Hudson w stanie Nowy Jork.

Wergiliusz w telefonie

Stolica Anglii kryje znacznie więcej niż tylko wirtualne twory w murach muzeów. Museum of London przeniosło wystawę na ulicę za pomocą aplikacji Street Museum, która podaje o budynkach i pomnikach dodatkowe informacje, a nawet nakłada na ekran telefonu ich wygląd sprzed lat. To nie jedyne miasto, które stawia na rozwiązania wirtualne. Ciągle aktualizowaną mapę atrakcji kulturalnych tworzy Madryt, a „101 Obras Maestras” („101 arcydzieł”) to nie tyle przewodnik, ile prawdziwa opowieść o sztuce, mieście, historii i wielkich twórcach.
Niestety, takie rozwiązania w Polsce to echo odległej przyszłości – nawet zaawansowane Centrum Nauki Kopernik oferuje tylko wewnętrzną grę, która sprawdza nasze poczynania na specjalnej karcie. Na szczęście istnieje bardzo gęsta sieć, na razie nie połączonych, lecz sprawnie działających aplikacji, które wskażą nam ciekawe wydarzenia kulturalne w mieście. A jeśli dodamy do tego serwisy, choćby takie jak Groupon Bilety, które pozwalają zaopatrzyć się w bilety w promocyjnych cenach za pomocą internetu, możemy przy odrobinie wysiłku podążać w stronę fascynującej sztuki także w naszym kraju.